ORP Błyskawica в защиту колонны SC-94
Wojenna historia służby niszczyciela ORP Błyskawica zawiera nadal wiele nie do końca wyjaśnionych wydarzeń i tajemnic. Nasz okręt, często był nazywany przez alianckich sojuszników „lucky ship”, ponieważ podczas II wojny światowej wielokrotnie atakowały go samoloty Luftwaffe i kilkakrotnie niemieckie okręty podwodne, próbując go zatopić, jednak żaden z tych ataków nie został uwieńczony powodzeniem. Niszczyciel zawdzięczał to głównie postawie walecznej załogi, ale także wychodził z najcięższych opresji mając dużo wojennego szczęścia. Z U-Bootami polscy marynarze walczyli wiele razy w obronie atlantyckich konwojów.
W sierpniu 1942 r. załoga niszczyciela ORP Błyskawica otrzymała rozkaz wsparcia walczącej z niemieckim „wilczym stadem” eskorty konwoju SC-94. Ta jedna z najzacieklejszych bitew konwojowych na Atlantyku, a zwłaszcza chwalebny udział w niej polskiego okrętu, nie była dotąd opisywana wystarczająco szczegółowo i dokładnie, także przez autorów zagranicznych.
Pierwsze pojedynki ORP Błyskawica z U-Bootami
Przez pierwsze trzy lata II wojny światowej1 załoga Błyskawicy nabrała wojennego doświadczenia, dzięki licznym patrolom bojowym wykonywanym wokół Wysp Brytyjskich, udziałowi w kampanii norweskiej i francuskiej oraz eskortowaniu konwojów atlantyckich. Nasz nowoczesny, szybki niszczyciel z charakterystycznym wysokim pomostem i szerokim kominem z daleka przypominał krążownik lekki i dlatego niejeden dowódca U-Boota próbował w tym okresie podwodnego ataku, by zatopić go i uzyskać znaczący sukces.
Niektórzy członkowie Błyskawicy byli zdania, że któryś z U-Bootów atakował Błyskawicę torpedą (która przeszła za rufą lub pod kadłubem) już 28 października 1939 r., kiedy okręt wyruszył na morze po postoju w Belfaście. Wtedy wraz z niszczycielem ORP Grom wykonano kontratak, choć do dziś nie znaleziono dowodu na to, że niemiecki okręt podwodny w tym rejonie w ogóle był, bo znane pozycje U-Bootów z tego dnia tej relacji weteranów nie potwierdzają.
Największą szansę na zatopienie Błyskawicy miał na pewno dowódca U 9 (typu II B) por. mar. Wolfgang Lüth (późniejszy as nr 2 U-Bootwaffe)3, gdy zaatakował ją 20 kwietnia 1940 r. na północny zachód od Wysp Szetlandzkich o godzinie 12:48. Niszczyciel zmierzał wtedy (jako drugi okręt) w szyku torowym, poruszając z prędkością 15 w. za flagowym Gromem, a cały zespół kierował się wówczas w stronę Narwiku. U-Boot niepostrzeżenie podkradł się na odległość 720 m, wykorzystując warunki sztormowe i odpalił dwie bardzo dobrze wycelowane torpedy. Tylko wadliwe zapalniki magnetyczne spowodowały, że atak się nie powiódł, bo przedwczesny wybuch pierwszej torpedy (mniej niż 100 m od prawej burty Błyskawicy) musiał również zbić z toru lub zdetonować drugi podwodny pocisk. Dowódca U 9 zanurzył okręt głębiej i mylnie sądził, że atak się powiódł. Z błędu wyprowadziły go dopiero boje naszych obu niszczycieli pod Narwikiem, ponieważ niemieccy strzelcy górscy gen. Eduarda Dietla wielokrotnie odczuli na własnej skórze celny ogień ich armat.
Po kampanii norweskiej 1940 r. Błyskawicę bardzo szybko zaangażowano w operację „Dynamo” (ewakuację otoczonych wojsk brytyjskich i francuskich z Dunkierki). Walczyć w tej kampanii przyszło jej już bez „bliźniaka” Groma, zatopionego pod Narwikiem 4 maja 1940 r przez niemieckie lotnictwo (w jakiejś mierze Błyskawica zrewanżowała się za to Niemcom, strącając w trakcie kampanii norweskiej dwa samoloty: 6 i 10 maja 1940 r.).
Operacja na wodach francuskich w rejonie Dunkierki była jeszcze bardziej niebezpieczna, ponieważ Błyskawica walczyła (tak jak pod Narwikiem) znów z niemieckim lotnictwem, do tego z okrętami podwodnymi, a nawet ścigaczami (Schnellbootami).
Aż dwukrotnie próbował ataku na Błyskawicę rankiem 29 maja 1940 r. niemiecki okręt podwodny U 60 (typu II C) kpt. mar. Georga Schewe, gdy wraz z niszczycielem HMS Vega patrolowała ona wschodni tor wodny (na 87-milowej trasie ewakuacyjnej Y z Dunkierki do Dover). U-Boot czyhał w kwadracie AN 87 (wraz z nim bliźniaczy U 62, który tego ranka najpierw śmiertelnie trafił niszczyciel HMS Grafton – zatonął on wkrótce w drodze do portu).
Gdy oba niszczyciele poszukiwały U 62, znalazły się w zasięgu torped U 60. Schewe atakował nasz okręt dwukrotnie. Najpierw o godzinie 4:13 strzelał do drugiej w szyku i większej Błyskawicy, ale źle oszacował prędkość alianckiego zespołu i spudłował. Gdy zaatakował niecelnie o 7:24 niezidentyfikowany z nazwy statek, niszczyciele znów pojawiły się w jego pobliżu, poszukując U-Boota. Druga torpeda U 60 wystrzelona tuż przez 8:00 znów w stronę polskiego niszczyciela była groźniejsza – HMS Vega zrobił unik, a Błyskawica tylko mogła zredukować prędkość. Ale to wystarczyło – podwodny pocisk przemknął około 40 m przed dziobem. Kontrataki obu niszczycieli przeprowadzane bombami głębinowymi (zrzuciły ich 33) były przeprowadzane w zasadzie „po omacku”, ponieważ nasz okręt nie posiadał jeszcze azdyku, pozwalającego skuteczniej tropić podwodnego napastnika, a hydrofon z reguły nie wykrywał U-Bootów. Dlatego Niemcom udało się wtedy ujść – ułatwiły im to kolejne naloty samolotów Luftwaffe na niszczyciele, jakie wkrótce się rozpoczęły.
Po zakończeniu kampanii francuskiej 1940 r. sytuacja naszego okrętu zmieniła się na lepsze, ponieważ przestał on być tylko celem dla podwodnego przeciwnika. W trakcie kapitalnego remontu przeprowadzonego w stoczni Cowes, Błyskawica otrzymała azdyk, pozwalający tropić U-Booty wreszcie skuteczniej. Gdy załoga niszczyciela przeszła w drugiej połowie sierpnia 1940 r. konieczne szkolenie w Scapa Flow, i rozpoczęła od 30 sierpnia akcję eskortowania alianckich konwojów, Niemcy wkrótce mieli na własnej skórze odczuć tę zmianę.
Gdy 2 września 1940 r. niszczyciel wraz z innymi jednostkami eskorty odprowadził statki konwoju OB-205 do 20°W (co było wtedy uwarunkowane zasięgiem działania U-Bootów z tego okresu), polecono mu następnie eskortować inny konwój zmierzający z Ameryki do Wielkiej Brytanii.
W pobliżu Błyskawicy 3 września znalazł się niemiecki okręt podwodny U 101 (typu VII B) pod dowództwem kpt mar. Fritza Frauenheima, który od 19 sierpnia do 1 września 1940 r. zatopił 3 statki o łącznej pojemności 12 311 BRT (były to statki, które zgubiły swoje konwoje i podążały samotnie do portów). Dowódca U-Boota poszukiwał teraz statków sygnalizowanego mu przez własne dowództwo wykrytego konwoju SC-2, zmierzającego z Sydney w Nowej Szkocji przez Halifax i Nowy Jork do Liverpoolu). Zamiast na statki tego ugrupowania, natknął się na inne, w tym eskortującą frachtowce Błyskawicę. Peryskop U-Boota wykrył 3 września przed godziną 13:00 czasu brytyjskiego por. mar. Włodzimierz Opałko (II oficer artylerii na niszczycielu). Natomiast Niemcy podawali godzinę 13:35, gdy nasz okręt ruszył natychmiast do natarcia na przeciwnika. Atak miał miejsce w kwadracie AL 66 na przybliżonej pozycji 54°47’N, 16°30’W.
Po zrzucie pierwszych serii bomb głębinowych Błyskawica krążyła dłużej w miejscu ukrycia się U 101, poszukując go wytrwale za pomocą azdyku. Upór się opłacił, bo Frauenheim wynurzył w pewnym momencie U-Boota, wykorzystując złą widoczność i mgłę. Został jednak wykryty ponownie przez polskich obserwatorów z odległości 700 m, ostrzelany i zaatakowany ponownie bombami głębinowymi. Polowanie na U 101 trwało do godziny 15:00, a zauważono duże plamy ropy, co świadczyło, że uszkodzono przeciwnika.
Tak było rzeczywiście. Detonacje bomb głębinowych spowodowały sporo usterek i przecieków na U-Boocie, ale Niemcy zdołali je opanować i poszukujący ich niszczyciel zgubić. Jednak w wyniku bombardowania najbardziej ucierpiały silniki U 101 i tych mechanikom nie udało się zadowalająco naprawić. Frauenheim6 musiał w wyniku tego z konieczności przerwać 5 września patrol i wrócić do bazy w Lorient. Miał szczęście, że wydostał się tym razem z poważnych tarapatów, bo dopiero co (29 sierpnia) otrzymał Krzyż Rycerski Krzyża Żelaznego za osiągnięte sukcesy wojenne i mało brakowało, by cieszył się z tego bardzo krótko.